Zacząłem, jak wielu, od praktyk na budowie. Doświadczyłem zapachu świeżego betonu, nie ominął mnie też mandat od straży miejskiej za wydłużone nocne betonowanie. Żmudne raportowanie zmusiło mnie do zaprzyjaźnienia się z Excelem – odkryłem, że proste makra i sprytne formuły pozwalają spędzać więcej czasu na budowie, a mniej w kontenerze przed komputerem.

Po kilku projektach mój dryg do tabel przerodził się w pasję do planowania. Nauczyłem się MS Project oraz Primavery P6 i przez 7 lat zaliczyłem kilka budów w roli planisty, ale takiego „na budowie” – nie ograniczałem się wyłącznie do teoretyzowania w harmonogramie i wciąż spędzałem sporo czasu na budowie i brałem udział w naradach, obserwując pracę kierowników, podwykonawców i dyrektorów.

Z inżyniera budowy stałem się osobą integrującą w harmonogramie wiedzę całego zespołu. Dzięki temu poznałem spojrzenie inwestora, dyrektora, kierownika robót czy brygadzisty podwykonawcy. W efekcie z czasem zacząłem wspierać całą firmę w optymalizacji procesów na wielu budowach – od usprawniania raportowania postępu prac, po prostą apkę do rezerwowania placów składowych – co ostatecznie doprowadziło mnie do roli lidera digitalizacji.